Szarobure czasy PRL -u kojarzą się starszemu pokoleniu z nieustannymi kolejkami i brakiem najpotrzebniejszych artykułów codziennego użytku. Wiele towarów takich jak mięso, cukier, masło, a nawet kawa i buty było reglamentowanych (czyli na tak zwane „kartki”) a i tak ich brakowało. Nikt nie przejmował się miłośnikami muzyki, którzy nie mogli pójść do sklepu i po prostu kupić sobie płytę ulubionego zespołu. Na półkach w i tak nielicznych sklepach muzycznych stały co najwyżej dzieła klasyki poważnej albo wykonawców radzieckich. Oczywiście nie obrażając fanów Mozarta albo Chopina amatorów tego typu dzieł jest raczej niewielu.
Płyty winylowe rarytas minionej epoki
Płyty popularnych grup polskich (wówczas na przykład Lady Pan, albo Republika) dostawało się „spod lady albo trzeba było wystać w długich kilkugodzinnych kolejkach, ewentualnie kupić od spekulantów po cenie kilkukrotnie wyższej niż ta na okładce. O tanich płytach winylowych dobrej muzyki można było pomarzyć. Natomiast płyty wykonawców zagranicznych (na przykład Pink Floyd, Rolling Stones albo choćby Modern Talking) były dostępne tylko w Pewexach (ciekawe czy młode pokolenie wie co to takiego). Były to sklepy z towarami sprzedawanymi wyłącznie za dolary, a więc praktycznie dla odwiedzających Polskę obcokrajowców. Ewentualnie na „czarnym rynku”. O ceny lepiej nie pytać.
Płyty winylowe dzisiaj
Obecnie półki sklepowe uginają się od towarów. Pojawiają się także tanie płyty winylowe z wieloma wykonawcami polskimi i zagranicznymi. Jeśli ktoś szuka konkretów, proponujemy zajrzeć na stronę: https://winylownia.pl/pl/series/strefa-tanich-plyt-6.html Dobrze, że doczekaliśmy takich czasów.